Ohayo minna! Tęskiliście? Bo ja baaaaaardzo :) Chciałam pisać, bo czasami dostawałam weny, ale jak już wspominałam nie miałam dostępu do kompa X(. Gomen'nasai za czekanie i zapraszam do czytania.
PS. Dedykacja dla Heladas - dla autorki nowej książki >w< oraz Chan Lee, która nie pisała przez dłuższy czas :) (taka mała zachęta)
*
*
*
Dziewczyna niechętnie otworzyła swoje lazurowe oczy, by po chwili je szybko zamknąć. Oślepiona przez przedostające się przez okno promienie ciepłego słońca zakryła twarz ramieniem, czekając aż jej biedne oczy przestaną boleśnie piec. Przewróciła się na bok plecami do światła, o mało co nie spadając z łóżka. Przetarła powieki dłońmi i przez łzy spojrzała przed siebie. Na przeciwko niej na szpitalnym łóżku leżała śpiąca Midori. Jej normalnie kremowa cera teraz wydawała się śnieżnobiała, a długie, rozproszone i wiszące z krawędzi materaca włosy mieniły się pod wpływem słońca. Shiren wydawało się, że przyjaciółka delikatnie uśmiecha się przez sen. Wyglądała teraz tak spokojnie. Biedna. Przez te kilka dni wycierpiała się jak nikt inny. Najpierw amnezja, potem pojawienie się tego narcyza! A właśnie, co z nim? Shiren powoli podniosła się do siadu i dopiero wówczas go dostrzegła. Leżał na wznak, jedynie zabandażowana głowa i ręce wydostały się z pod niebiesko-białej kołdry. Nie spał, tylko wpatrywał się w jasnowłosą.
Po krótkiej chwili spojrzał na niebieskowłosą. Jego wzrok nie wyrażał żadnych emocji, jednak jego mocno zaciśnięte pięści wiele tłumaczyły, co przeżywa. Wpatrywali się tak na siebie przez dwie minuty, gdy lazurowooka westchnęła i powiedziała ze spuszczoną głową.
- Laxus, jest mi bardzo przykro po tym, co się wydarzyło... - przerwała, unosząc dumnie głowę - Ale nie zamierzam cię przepraszać. Dobrze wiesz, że zrobiłbyś to samo na moim miejscu. - nie odzywał się. Shiren po raz kolejny wypuściła całe powietrze z płuc. Nastała niezręczna cisza.
- Jak się czujesz? - spytał, gapiąc się tępo w sufit. Zamrugała kilkakrotnie i wtedy zauważyła lewą nogę w gipsie i zabandażowane przedramiona.
- Bywało gorzej - odparła sucho, padając na poduszki, czego potem żałowała, bo upadła na plecy i syknęła cicho.
- A ty?
- Oprócz podciętych dłoni, szyji i boku to czuję się świetnie - powiedział sarkastycznie, siląc się na uśmiech.
- Ale i tak będziesz musiał zostać trochę dłużej - spojrzeli w kierunku drzwi. Stał tam Macarov z uśmiechniętą Mirą. - Twoje rany są zbyt poważne, żebyś się na razie poruszał. Natomiast twoje, Shiren są na tyle zagojone, że możesz już wstać o własnych siłach - rzekł staruszek uśmiechając się - Mira, pomóż dziewczynie wyjść z pokoju. Musze porozmawiać z wnukiem w cztery oczy.
NIebieskowłosa kiwnęła głową, odkrywając kołdrę i próbując wstać.
- Poczekaj, Shira-san - białowłosa wzięła dziewczynę pod ramię i powoli wyprowadziła z pokoju.
***
- A masz zapałko! - krzyknął wkurzony na maksa Kashiro, trafiając pięścią w twarz różowowłosegom, przewracając go na deski. P czym jednak sam zderzył się z barem, robiąc w nim niemałą dzirę.
- COŚ POWIEDZIAŁ KRETYNIE?! - Natsu rzucił się na niego, wywalając ich na bar. Szamotali się, bili, kopali, robili wszystkim na złość. Czyli... normalny dzień w gildii. Jednak tym razem Erza była w gildii i jadła swoje ciasto truskawkowe. Więc dlaczego ich nie uspokoiła? A ponieważ chodziło o pewną tajemnicę skrywaną przez Zame i którą Salamander chciał wyjawić przyjaciółce, Harunie. Ale brązowowłosy szybko dopadł Smoczego Zabójce i zaczęła się walka na poważnie. Brązowowłosa siedziała z Tytanią przy jednym ze stolików i wpatrywała się w przepychanki.
- Nie rozdzielimy ich? - spytała z nadzieją w głosie.
- Nie - odparła spokojnie, dalej konsumując swój ulubiony przysmak - Dopóki są oddaleni od nas na znaczną odległość, nie ma powodu do interwencji.
- Etto... - chciała coś jeszcze dodać, gdy nagle spostrzegła Shiren, schodzącą ze schodów za pomocą Miry - Shiren!
- Ohayo minna - uśmiechnęła się słabo niebieskowłosa i usiadła przy barze - Kto tak rozwalił gildię podczas mojej nieobecności?
- Jak się czujesz? - spytała szybko Misaki, próbując odciągnąć uwagę lazurowookiej od bójki.
- Bywało lepiej, arigatou - rzekła - Kto zniszczył bar Miry-chan? - nie dawała za wygraną.
- Ekhm - przełknęła głośno i wskazała ręką na walczącą parę - Oni...
Lodowy Smoczy Zabójca na początku lekko się uśmiechnęła, widząc jak gildia wróciła do normy, po czym uniosła wysoko zagipsowaną nogę i uderzyła z całej siły w podłogę.
Wszyscy zebrani spojrzeli ze zdziwieniem w stronę dziewczyny, która stanęła na nogach o własnych siłach.
- O wiele lepiej - przeciągnęła się i kopnęła resztki gipsu - Tego już mi nie potrzeba.
- Shiren-san! - do dziewczyny zaraz podbiegła Wendy z Carlą - Nie powinna pani niszczyć gipsu. Pani noga jeszcze całkowicie niewyzdrowiała.
- Spokojnie, Wendy - poczochrała jej granatowe włosy - Zaraz będziesz mogła się mną zająć, tylko muszę pilnie pogadać z tamtą dwójką.
Szybkim krokiem ruszyła w kierunku nadal bijących się chłopaków, kumulując jasną poświatę w dłoniach. Oni zbyt zajęci walką nie zauważyli lecących w ich stronę lodowych igieł. Z wielką prędkością przybiły walczących do najbliższej ściany, powodując na ich wyraz zaskoczenia.
- O! Shiren, już zdrowa? - uśmiechnął się w jej stronę Dragneel, topiąc lód swoim ciałem.
- Jak widzisz, czuję się znacznie lepiej - uśmiechnęła się złowieszczo - Ale wy jak zwykle musicie coś rozwalić?!
- Ej! To nie moja wina! - krzyknął Kashiro,również uwalniając się z pułapki dziewczyny - To różowy kretyn zaczął.
- Kogo tutaj nazywasz różowym kretynem, zakochańcu? - Uśmiechnął się wrednie w stronę brązowowłosego. Zama nie wytrzymał i już miał po raz kolejny rzucić się na "Zapałkę", gdy powalił go cios w głowę. Haruna szybko wzięła patelnię i walnęła go w łeb (skąd ona ją wytrzasnęła?). Natomiast Natsu uchylił się od ciosu niebieskowłosej i "niechcący" zahaczył nogą o stół, przez co przewrócił się na idącą Lucy. Teraz leżał on na niej, przygwożdżając ją swoim ciałem do podłogi. Jego usta stykały się z wargami przyjaciółki. Oderwał się od jej ust, ale nie wstał. Wpatrywał się przez chwilę na zarumienioną twarz Heartfilli, w jej piękne brązowe oczy i ładne usta.
- Natsu... - szepnęła cicho, by po chwili krzyknąć - NATSU! ZŁAŹ ZE MNIE!
- Gomen, Lu-cy... - upadł zemdlony znowu na blondynkę, tym razem uderzony przez Erzę.
- Nie romansujcie przy ludziach - zaśmiała się Shiren.
- My nie romansujemy! - zarumieniła się jeszcze bardziej Lucy.
- Dobra, dobra. Żartowałam - uśmiechnęła się lekko lazurowooka - Wendy! Możesz już zająć się moją nogą!
*
Gdy dziewczyny wyszły z pokoju Macarov powoli podszedł do najbliższego taboretu i usiadł centralnie pomiędzy wnukiem a śpiącą blondynką. Nastąpiła cisza, która bardzo się przeciągała. Jedynie słyszeć było spokojny oddech dziewczyny, aż w końcu:
- Dziękuję, że mnie powiadomiłeś o niej - burknął nieprzyjemnie Laxus, siadając i nie patrząc w stronę dziadka.
- Nie musisz dziękować - odparł staruszek i spojrzał na Midori - I tak byś ją spotkał prędzej, czy później... Bardzo się zmieniła - stwierdził po namyśle - Ile to miała lat, kiedy zniknęła?
- Czternaście by miała - blondyn mocno zacisnął pięści.
- Ciekawe, co się z nią działo przez te 10 lat. Nie wygląda jak dziewczyna, tylko jak nastolatka!
- Jak tylko dorwę tą szuję, obiecuję że nie rozpozna siebie w lustrze! - warknął.
- Opanuj nerwy, Laxus. Pamiętaj, z kim mamy do czynienia. Skoro my wiemy, że ona tutaj jest, tym bardziej wie o tym Kazuya. Trzeba będzie ją poinformować o zaistniałeś sytuacji, ale niestety nic nie pamięta.
- Powiedziałeś jej? - spytał cicho już uspokojony, patrząc na mistrza.
- Pomyślałem, że będzie najlepiej, jak ty z nią porozmawiasz - rzekł starszy Dreyar, gładząc swego wąsa - Byliście najlepszymi przyjaciółmi, więc tobie powinna zaufać. Chociaż... - uśmiechnął się tajemniczo - Ty jej nie lubiłeś.
- O czym ty...?!
- Ty czułeś coś więcej, prawda? - bardziej stwierdził, niż zapytał białowłosy. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko odwrócił głowę w przeciwną stronę - Tak jak myślałem.
Macarov zwinnie zeskoczył z krzesła i skierował się ku wyjściu. Gdy już otworzył drzwi, odwrócił się i powiedział:
- Jak będziesz chciał, możesz wrócić do Fairy Tail. Bez ciebie to już nie to samo... wnuczku - i wyszedł, zostawiając niebieskookiego pogrążonego we własnych przemyśleniach.
*
"Biegła. Nieprzerwanie. Nieustannie. Ze zranionym ramieniem. Całe jej ciało było całe w ranach, z których ciekła szkarłatna ciecz. Jej zalane łzami zielone oczy były jakby nieobecne. Z ust wydobywał się nierówny oddech i stłumiony szloch. Tak cholernie bolało. Musiała uciekać. Uciekać. Jak najdalej. Jak najszybciej. Od Niego. Ucieczka to jedyne rozwiązanie...
Przewróciła się. Na zimną ziemię. Z wysiłkiem. Wstała. Biegła dalej. Słyszała za sobą. Jego oddech. Jego Kroki. Był niedaleko. Musi uciec. Uciec...
Dopadł ją. Powalił jednym uderzeniem. W plecy. Krzyknęła. Przeraźliwie. Bolało. Bardzo. Próbowała. Wstać. Jego noga. Uniemożliwiła jej powstanie. Syknęła. Zaśmiał się. Czuła. Że nie wytrzyma. Tego dłużej. Nie chciała. Wracać. Już nigdy. Nie chciała. Tego przeżywać. Od nowa. Słychać pomruk. Niski. Gardłowy. Chwycił ją za włosy. Pociągnął. W górę. Widziała Jego twarz. Tą okropną twarz. I ciemność. Ogarnęła. Jej umysł."
*
- Oy! Obudź się - przestraszony Laxus trzymał blondynkę za ramiona i potrząsnął mocno. Otworzyła szybko powieki i zdezorientowana spojrzała na chłopaka. Patrzył na nią z troską i współczuciem. "Dlaczego?"
Jej oczy zalały się łzami, a dolna warga drgała. Nie panując nad emocjami przytuliła się do zaskoczonego chłopaka i wybuchnęła płaczem. Ten mocno ją objął i gładził jedną ręką jej rozczochrane włosy.
- Ej no, nie płacz... - powiedział nieswoim głosem, przez co się sam zaskoczył. Był przepełniony...troską? - Już dobrze. To był tylko zły sen. Nie bój się.
Midori podniosła głowę i spojrzała na Dreyara. Po chwili jej oczy rozszerzyły się dwukrotnie.
- Laxus... Dreyar... ty?
*
*
*
Odzywam się po raz drugi, ponieważ muszę was powiadomić o głosowaniu, które powinno za niedługo się pojawić na blogu. Będzie to pytanie o kolejny rozdział XI "Szczera rozmowa".
Mam kilka pomysłów, ale najlepiej was się o to zapytać :D
Jak już wspominałam wcześniej, Heladas piszę książkę, więc mam pytanie do niej:
"Kiedy się pojawi twoja książka?"
Ponieważ chciałabym ją kupić i przeczytać, bo jestem strasznie ciekawa :P
Aha i pytanie dla was:
Jaka była najgłupsza sytuacja w waszym życiu?
Ja odpowiem od razu:
Podobnie jak kiedyś Midori, na lekcji polskiego kichnęłam tak mocno, że uderzyłam głową o ławkę. Cała klasa się śmiała wraz z nauczycielem, ale fajnie by było, gdybym rozwaliła stolik XD
To chyba wszystko na dziś. A nie! Zapomniałam na śmierć!
Ogłaszam iż mój przyjaciel, Papiś lub inaczej Nokachishifume (dłuższego nie dało się wymyślić?!) ma dzisiaj urodzinki. Dlatego Natsu przyszedł specjalnie, by coś powiedzieć.
<Autorka idzie za kulisy, z których wychodzi, ciągnąc za sobą Salamandra>
No Natsu... Mów <mina Erzy>
Trzymajcie się wszyscy!
Buziaczki :*
PS. Dedykacja dla Heladas - dla autorki nowej książki >w< oraz Chan Lee, która nie pisała przez dłuższy czas :) (taka mała zachęta)
*
*
*
Dziewczyna niechętnie otworzyła swoje lazurowe oczy, by po chwili je szybko zamknąć. Oślepiona przez przedostające się przez okno promienie ciepłego słońca zakryła twarz ramieniem, czekając aż jej biedne oczy przestaną boleśnie piec. Przewróciła się na bok plecami do światła, o mało co nie spadając z łóżka. Przetarła powieki dłońmi i przez łzy spojrzała przed siebie. Na przeciwko niej na szpitalnym łóżku leżała śpiąca Midori. Jej normalnie kremowa cera teraz wydawała się śnieżnobiała, a długie, rozproszone i wiszące z krawędzi materaca włosy mieniły się pod wpływem słońca. Shiren wydawało się, że przyjaciółka delikatnie uśmiecha się przez sen. Wyglądała teraz tak spokojnie. Biedna. Przez te kilka dni wycierpiała się jak nikt inny. Najpierw amnezja, potem pojawienie się tego narcyza! A właśnie, co z nim? Shiren powoli podniosła się do siadu i dopiero wówczas go dostrzegła. Leżał na wznak, jedynie zabandażowana głowa i ręce wydostały się z pod niebiesko-białej kołdry. Nie spał, tylko wpatrywał się w jasnowłosą.
Po krótkiej chwili spojrzał na niebieskowłosą. Jego wzrok nie wyrażał żadnych emocji, jednak jego mocno zaciśnięte pięści wiele tłumaczyły, co przeżywa. Wpatrywali się tak na siebie przez dwie minuty, gdy lazurowooka westchnęła i powiedziała ze spuszczoną głową.
- Laxus, jest mi bardzo przykro po tym, co się wydarzyło... - przerwała, unosząc dumnie głowę - Ale nie zamierzam cię przepraszać. Dobrze wiesz, że zrobiłbyś to samo na moim miejscu. - nie odzywał się. Shiren po raz kolejny wypuściła całe powietrze z płuc. Nastała niezręczna cisza.
- Jak się czujesz? - spytał, gapiąc się tępo w sufit. Zamrugała kilkakrotnie i wtedy zauważyła lewą nogę w gipsie i zabandażowane przedramiona.
- Bywało gorzej - odparła sucho, padając na poduszki, czego potem żałowała, bo upadła na plecy i syknęła cicho.
- A ty?
- Oprócz podciętych dłoni, szyji i boku to czuję się świetnie - powiedział sarkastycznie, siląc się na uśmiech.
- Ale i tak będziesz musiał zostać trochę dłużej - spojrzeli w kierunku drzwi. Stał tam Macarov z uśmiechniętą Mirą. - Twoje rany są zbyt poważne, żebyś się na razie poruszał. Natomiast twoje, Shiren są na tyle zagojone, że możesz już wstać o własnych siłach - rzekł staruszek uśmiechając się - Mira, pomóż dziewczynie wyjść z pokoju. Musze porozmawiać z wnukiem w cztery oczy.
NIebieskowłosa kiwnęła głową, odkrywając kołdrę i próbując wstać.
- Poczekaj, Shira-san - białowłosa wzięła dziewczynę pod ramię i powoli wyprowadziła z pokoju.
***
- A masz zapałko! - krzyknął wkurzony na maksa Kashiro, trafiając pięścią w twarz różowowłosegom, przewracając go na deski. P czym jednak sam zderzył się z barem, robiąc w nim niemałą dzirę.
- COŚ POWIEDZIAŁ KRETYNIE?! - Natsu rzucił się na niego, wywalając ich na bar. Szamotali się, bili, kopali, robili wszystkim na złość. Czyli... normalny dzień w gildii. Jednak tym razem Erza była w gildii i jadła swoje ciasto truskawkowe. Więc dlaczego ich nie uspokoiła? A ponieważ chodziło o pewną tajemnicę skrywaną przez Zame i którą Salamander chciał wyjawić przyjaciółce, Harunie. Ale brązowowłosy szybko dopadł Smoczego Zabójce i zaczęła się walka na poważnie. Brązowowłosa siedziała z Tytanią przy jednym ze stolików i wpatrywała się w przepychanki.
- Nie rozdzielimy ich? - spytała z nadzieją w głosie.
- Nie - odparła spokojnie, dalej konsumując swój ulubiony przysmak - Dopóki są oddaleni od nas na znaczną odległość, nie ma powodu do interwencji.
- Etto... - chciała coś jeszcze dodać, gdy nagle spostrzegła Shiren, schodzącą ze schodów za pomocą Miry - Shiren!
- Ohayo minna - uśmiechnęła się słabo niebieskowłosa i usiadła przy barze - Kto tak rozwalił gildię podczas mojej nieobecności?
- Jak się czujesz? - spytała szybko Misaki, próbując odciągnąć uwagę lazurowookiej od bójki.
- Bywało lepiej, arigatou - rzekła - Kto zniszczył bar Miry-chan? - nie dawała za wygraną.
- Ekhm - przełknęła głośno i wskazała ręką na walczącą parę - Oni...
Lodowy Smoczy Zabójca na początku lekko się uśmiechnęła, widząc jak gildia wróciła do normy, po czym uniosła wysoko zagipsowaną nogę i uderzyła z całej siły w podłogę.
Wszyscy zebrani spojrzeli ze zdziwieniem w stronę dziewczyny, która stanęła na nogach o własnych siłach.
- O wiele lepiej - przeciągnęła się i kopnęła resztki gipsu - Tego już mi nie potrzeba.
- Shiren-san! - do dziewczyny zaraz podbiegła Wendy z Carlą - Nie powinna pani niszczyć gipsu. Pani noga jeszcze całkowicie niewyzdrowiała.
- Spokojnie, Wendy - poczochrała jej granatowe włosy - Zaraz będziesz mogła się mną zająć, tylko muszę pilnie pogadać z tamtą dwójką.
Szybkim krokiem ruszyła w kierunku nadal bijących się chłopaków, kumulując jasną poświatę w dłoniach. Oni zbyt zajęci walką nie zauważyli lecących w ich stronę lodowych igieł. Z wielką prędkością przybiły walczących do najbliższej ściany, powodując na ich wyraz zaskoczenia.
- O! Shiren, już zdrowa? - uśmiechnął się w jej stronę Dragneel, topiąc lód swoim ciałem.
- Jak widzisz, czuję się znacznie lepiej - uśmiechnęła się złowieszczo - Ale wy jak zwykle musicie coś rozwalić?!
- Ej! To nie moja wina! - krzyknął Kashiro,również uwalniając się z pułapki dziewczyny - To różowy kretyn zaczął.
- Kogo tutaj nazywasz różowym kretynem, zakochańcu? - Uśmiechnął się wrednie w stronę brązowowłosego. Zama nie wytrzymał i już miał po raz kolejny rzucić się na "Zapałkę", gdy powalił go cios w głowę. Haruna szybko wzięła patelnię i walnęła go w łeb (skąd ona ją wytrzasnęła?). Natomiast Natsu uchylił się od ciosu niebieskowłosej i "niechcący" zahaczył nogą o stół, przez co przewrócił się na idącą Lucy. Teraz leżał on na niej, przygwożdżając ją swoim ciałem do podłogi. Jego usta stykały się z wargami przyjaciółki. Oderwał się od jej ust, ale nie wstał. Wpatrywał się przez chwilę na zarumienioną twarz Heartfilli, w jej piękne brązowe oczy i ładne usta.
- Natsu... - szepnęła cicho, by po chwili krzyknąć - NATSU! ZŁAŹ ZE MNIE!
- Gomen, Lu-cy... - upadł zemdlony znowu na blondynkę, tym razem uderzony przez Erzę.
- Nie romansujcie przy ludziach - zaśmiała się Shiren.
- My nie romansujemy! - zarumieniła się jeszcze bardziej Lucy.
- Dobra, dobra. Żartowałam - uśmiechnęła się lekko lazurowooka - Wendy! Możesz już zająć się moją nogą!
*
Gdy dziewczyny wyszły z pokoju Macarov powoli podszedł do najbliższego taboretu i usiadł centralnie pomiędzy wnukiem a śpiącą blondynką. Nastąpiła cisza, która bardzo się przeciągała. Jedynie słyszeć było spokojny oddech dziewczyny, aż w końcu:
- Dziękuję, że mnie powiadomiłeś o niej - burknął nieprzyjemnie Laxus, siadając i nie patrząc w stronę dziadka.
- Nie musisz dziękować - odparł staruszek i spojrzał na Midori - I tak byś ją spotkał prędzej, czy później... Bardzo się zmieniła - stwierdził po namyśle - Ile to miała lat, kiedy zniknęła?
- Czternaście by miała - blondyn mocno zacisnął pięści.
- Ciekawe, co się z nią działo przez te 10 lat. Nie wygląda jak dziewczyna, tylko jak nastolatka!
- Jak tylko dorwę tą szuję, obiecuję że nie rozpozna siebie w lustrze! - warknął.
- Opanuj nerwy, Laxus. Pamiętaj, z kim mamy do czynienia. Skoro my wiemy, że ona tutaj jest, tym bardziej wie o tym Kazuya. Trzeba będzie ją poinformować o zaistniałeś sytuacji, ale niestety nic nie pamięta.
- Powiedziałeś jej? - spytał cicho już uspokojony, patrząc na mistrza.
- Pomyślałem, że będzie najlepiej, jak ty z nią porozmawiasz - rzekł starszy Dreyar, gładząc swego wąsa - Byliście najlepszymi przyjaciółmi, więc tobie powinna zaufać. Chociaż... - uśmiechnął się tajemniczo - Ty jej nie lubiłeś.
- O czym ty...?!
- Ty czułeś coś więcej, prawda? - bardziej stwierdził, niż zapytał białowłosy. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko odwrócił głowę w przeciwną stronę - Tak jak myślałem.
Macarov zwinnie zeskoczył z krzesła i skierował się ku wyjściu. Gdy już otworzył drzwi, odwrócił się i powiedział:
- Jak będziesz chciał, możesz wrócić do Fairy Tail. Bez ciebie to już nie to samo... wnuczku - i wyszedł, zostawiając niebieskookiego pogrążonego we własnych przemyśleniach.
*
"Biegła. Nieprzerwanie. Nieustannie. Ze zranionym ramieniem. Całe jej ciało było całe w ranach, z których ciekła szkarłatna ciecz. Jej zalane łzami zielone oczy były jakby nieobecne. Z ust wydobywał się nierówny oddech i stłumiony szloch. Tak cholernie bolało. Musiała uciekać. Uciekać. Jak najdalej. Jak najszybciej. Od Niego. Ucieczka to jedyne rozwiązanie...
Przewróciła się. Na zimną ziemię. Z wysiłkiem. Wstała. Biegła dalej. Słyszała za sobą. Jego oddech. Jego Kroki. Był niedaleko. Musi uciec. Uciec...
Dopadł ją. Powalił jednym uderzeniem. W plecy. Krzyknęła. Przeraźliwie. Bolało. Bardzo. Próbowała. Wstać. Jego noga. Uniemożliwiła jej powstanie. Syknęła. Zaśmiał się. Czuła. Że nie wytrzyma. Tego dłużej. Nie chciała. Wracać. Już nigdy. Nie chciała. Tego przeżywać. Od nowa. Słychać pomruk. Niski. Gardłowy. Chwycił ją za włosy. Pociągnął. W górę. Widziała Jego twarz. Tą okropną twarz. I ciemność. Ogarnęła. Jej umysł."
*
- Oy! Obudź się - przestraszony Laxus trzymał blondynkę za ramiona i potrząsnął mocno. Otworzyła szybko powieki i zdezorientowana spojrzała na chłopaka. Patrzył na nią z troską i współczuciem. "Dlaczego?"
Jej oczy zalały się łzami, a dolna warga drgała. Nie panując nad emocjami przytuliła się do zaskoczonego chłopaka i wybuchnęła płaczem. Ten mocno ją objął i gładził jedną ręką jej rozczochrane włosy.
- Ej no, nie płacz... - powiedział nieswoim głosem, przez co się sam zaskoczył. Był przepełniony...troską? - Już dobrze. To był tylko zły sen. Nie bój się.
Midori podniosła głowę i spojrzała na Dreyara. Po chwili jej oczy rozszerzyły się dwukrotnie.
- Laxus... Dreyar... ty?
*
*
*
Odzywam się po raz drugi, ponieważ muszę was powiadomić o głosowaniu, które powinno za niedługo się pojawić na blogu. Będzie to pytanie o kolejny rozdział XI "Szczera rozmowa".
Mam kilka pomysłów, ale najlepiej was się o to zapytać :D
Jak już wspominałam wcześniej, Heladas piszę książkę, więc mam pytanie do niej:
"Kiedy się pojawi twoja książka?"
Ponieważ chciałabym ją kupić i przeczytać, bo jestem strasznie ciekawa :P
Aha i pytanie dla was:
Jaka była najgłupsza sytuacja w waszym życiu?
Ja odpowiem od razu:
Podobnie jak kiedyś Midori, na lekcji polskiego kichnęłam tak mocno, że uderzyłam głową o ławkę. Cała klasa się śmiała wraz z nauczycielem, ale fajnie by było, gdybym rozwaliła stolik XD
To chyba wszystko na dziś. A nie! Zapomniałam na śmierć!
Ogłaszam iż mój przyjaciel, Papiś lub inaczej Nokachishifume (dłuższego nie dało się wymyślić?!) ma dzisiaj urodzinki. Dlatego Natsu przyszedł specjalnie, by coś powiedzieć.
<Autorka idzie za kulisy, z których wychodzi, ciągnąc za sobą Salamandra>
No Natsu... Mów <mina Erzy>
Wszystkie ziomki z Twojej paki i rodzinka ślą buziaki.
A do tego wielką falą z życzeniami teksty walą:
super życia, spoko zdrowia, fury, chaty, kasy mrowia.
Niech frajerom lata gul, jesteś trendy, jazzy,cool.
Pięknie Natsu, możesz iść.
<wybiega>
Więc mówię w imieniu całego FT:
Nie zaglądaj do kieliszka, bo Ci będzie grała kiszka.
Teraz coś dla Twojej główki, by nie było z niej makówki:
śmiej się dużo, ucz się mało, na klasówkach ściągaj śmiało.
Bądź pomocny jak komputer, szybki jak japoński skuter.
Te życzenia są dla Ciebie, abyś czuł się tera jak w niebie.
the end
Trzymajcie się wszyscy!
Buziaczki :*