piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział VI "Przyjaciel z dzieciństwa" cz.2

      Midori poczuła, że znów przenosi się w czasie. Dwie uśmiechnięte postacie zniknęły jej z oczy, a po raz kolejny pojawił się zegar. Tym razem jego wskazówki poruszały się znacznie wolniej niż poprzednio. Powoli zamknęła powieki. Zastanawiała się, co teraz zobaczy. Może tą parę na ślubnym kobiercu? Zarumieniła się na samą myśl o tym. Chciałaby się zakochać kiedyś... z wzajemnością... Ale niestety to niemożliwe. Na razie! Póki nie odzyska pamięci i nie znajdzie tego JEDYNEGO. Jak wtedy będzie?
Zegar zatrzymał się. Pod stopami poczuła bardzo zimne podłoże. Otworzyła oczy i zdziwiła się. Była w jakimś ciemnym pomieszczeniu z jednym, otwartym oknem. Po podłodze walały się jakieś stare szmaty i kości. Przestraszyła się. Gdzie ona jest? Co to za miejsce? Dlaczego jest tutaj tak ponuro? Usłyszała jakieś skrobanie za oknem. Podbiegła do niego, wychyliła się i spojrzała w dół. O mało nie wypadła z niego. Zobaczyła tego samego chłopaka z blizną w kształcie błyskawicy. Wdrapywał się na wieżę (jak się okazało), gdzie była blondwłosa. Cofnęła się i schowała się w ciemnym kącie pokoju. Nie wiedziała, czy jest iluzją czy człowiekiem. Lepiej nie ryzykować. Był blisko. Bardzo blisko. w końcu wszedł do środka. Wstrzymała oddech. Nie zauważył jej. Skierował się w kierunku drzwi, które zaraz potem wywarzył jednym, solidnym kopniakiem. Stare, drewniane drzwi uderzyły z hukiem o posadzkę. Chłopak szybko zbiegł po schodach, a zanim ruszyła dziewczyna. Znaleźli się na drugim piętrze budynku. Laxus nie zatrzymywał się ani na chwilę. Z determinacją biegł przed siebie. W długim korytarzu słyszeć było głośnie stąpanie po ziemi, przyspieszone oddechy i bicia serc. Na jego końcu znajdowały się okute, żelazne drzwi. Również je wywarzył, używając całej swojej siły. Wszedł do środka. 
Cały pokój pomalowany szkarłatem wyglądał przerażająco. Na ścianach wisiały kajdany, łańcuchu i rozmaita broń: od sztyletów po ładunki wybuchowe (XD). Po środku tej masakry stało krzesło, do którego był ktoś przypięty. Jej głowa wisiała bezwładnie...
Blondyn szybko podszedł do owej osoby i uwolnił od raniących nadgarstki i kostki kajdan.
- L-Laxus-san... - powiedziała cicho unosząc głowę. Teraz Midori mogła w niej rozpoznać dziewczynę z poprzednich "wizji". Była cała poraniona, poobijana, a z jej kącika ust płynęła stróżka krwi. Jej sukienka była cała w strzępach. Z wysiłkiem uśmiechnęła się.
- Już jestem. Nie bój się - odparł, biorąc ją na ręce - Wszystko będzie dobrze. Zabieram cię z tąd. Nie będziesz już więcej odczuwać tutaj cierpienia.
- Laxus-san... A co z Ryu? - spytała zmartwionym głosem.
- Nie martw się. Przybiegł do gildii cały roztrzęsiony i przerażony, ale to dzielny wilk. Od razu zajęła się nim Mirajane i Erza.
- Arigatou... Arigatou! - wyszeptała ze łzami w oczach, tuląc się bardziej do chłopaka. On przycisnął ją mocniej do siebie, po czym szybko udał się w kierunku schodów, prowadzących na dół. Przeniknął przez ciało Midori, która stała w drzwiach. Jest jednak duchem. Czyli może spokojnie biec obok nich.
         Po kilku minutach byli na dziedzińcu zamkowym, gdzie czekały na nich jakieś trzy postacie. Pierwszy był ubrany jak rycerz, a wokół niego latały "lalki wodoo". Kolejną osobą okazała się brązowowłosa dziewczyna w okularach, która wachlowała się dużym wachlarzem.
Ostatnim okazał się poważny, zielonowłosy chłopak ze szpadą w prawej dłoni. Rysował jakieś nieznane Midori znaki w powietrzu.
Raijinshu... - szepnęła cicho dziewczyna na rękach niebieskookiego. 
- A wy co tu robicie? - spytał lekko zdenerwowany Laxus.
- Myślałeś, że pozwolimy ci iść samemu? Nic z tego - powiedział rycerzyk, wystawiając długi język z czarnym znakiem Fairy Tail.
- Jesteśmy drużyną, a drużyna trzyma się razem! - poparła kolegę "okularnica".
- Wy nic nie rozumiecie! To niebezpieczne!
- Nie takie rzeczy robiliśmy - odparł rycerzyk uśmiechając się szeroko - To co? Zmywamy się? Coś łatwo.
- Musiałeś to wykrakać? - rzekł zielonowłosy, wskazując szpadą na mury zamkowe - Wykryli nas. 
Rzeczywiście, uzbrojeni w kusze i łuki żołnierze okrążyli grupkę...

        Shiren siedziała wygodnie na fotelu, kończąc opowiadać historię. Zszokowany Kashiro aż usiadł na dywanie z wrażenia, a Haruna co chwila zerkała na leżącą w łóżku nieprzytomną blondynę z lekkim strachem. Lifeas usadowił się na ramieniu swojej partnerki. Tylko wilk nadal leżał pod łóżkiem, machając smutno ogonem.
- To wszystko, co mi powiedział - zakończyła niebieskowłosa, oglądając ze znużeniem swoje paznokcie.
- Czyli... To oznacza,że... - zaczął brązowowłosy, ale nie dokończył. Nie mieściła mu się w głowie taka myśl. 
- Tak. - przytaknęła zielarka, patrząc nadal na Midori - Ona jest...

        Żołnierze otoczyli ich ze wszystkich stron. Napieli cięciwy gotowi je w każdej chwili puścić. Nie przypuszczali ataku ze strony drużyna Laxusa. Midori bardzo chciała im pomóc, ale nie mogła. Była tylko iluzją. Nie ocaliłaby ich. Wtem rycerzyk powiedział coś, co zaskoczyło wszystkich:
- A już myślałem, że pójdzie gładko, ale skoro oni się napatoczyli nie zaszkodzi się zabawić, co nie dzieciaczki?
- Zabawić - krzyknęły lalki, które ruszyły w stronę żołnierzy - Zabawić!
- Pokażcie nam, na co was stać! - krzyknął wesoło chłopak, uśmiechając się. Na jego polecenie kukiełki zaczęły strzelać zielonymi pociskami. Przerażeni mężczyźni uciekli w popłochu. 

Jednak większa część z nich została i zaczęła strzelać w kierunku pozostałych wrogów z Fairy Tail. Ale zdziwili się, gdy spostrzegli, że każdy ich atak został wyparty przez barierę z run.
- Nikt nie przebije mojej bariery - powiedział złowrogo zielonowłosy. 
- To może teraz moja kolej - rzekła brązowowłosa. Uaktywniła skrzydła wróżki i wzbiła się w powietrze. Poprawiła swoje okulary, uśmiechając się złowieszczo. Z jej ciała wydobył się złoty pył. Gdy miała go już wystarczająco dużo krzyknęła -  Wróżkowy Karabin Maszynowy: Leprechaun!
Wtem pył zmienił się w świetliste igły, które pomknęły w stronę żołnierzy.
(dla pewności - nie było tam Erzy!)
Drużyna zaczęła wygrywać. Większość batalionu żołnierzy została pozbawiona przytomności, część uciekła, a inna jeszcze walczyła.
       Nagle wszyscy usłyszeli pojedyncze klaśnięcia. Spojrzeli w stronę wydobywającego się odgłosu. Przy głównej bramie stał starszy już mężczyzna w garniturze.
- Brawo, Dreyar - rzekł uśmiechając się lekko - Wiedziałem, że przyjdziesz, ale na próżno twoje starania. Oddaj mi moją córkę, a puszczę was wolno.
- Nigdy! - krzyknął zdenerwowany Laxus - Nie oddam ci jej! Nie pozwolę, byś dalej ją krzywdził!
- L-Laxus... - blondwłosa dziewczyna spojrzała na niego. Jego twarz wyrażała wszystkie kryjące się w nim emocje: wściekłość, determinacja, troska, miłość... - Gomen'nasai, ale musisz mi pozwolić odejść.
- N-NANDE?! - spytał zszokowany.
- On jest zbyt potężny. Nie wygracie z nim. Zabije was bez wahania, a ja nie chcę byście zginęli! - popłakała się na nowo. Czuł, jak jej słonawe łzy wnikają w jego koszule. Przytulił ją bardziej do siebie, prawie ją dusząc.
- Nie zginiemy, wygramy... tylko uwierz.
- Laxus- san... Gomenne! - poczuł, jak coś ostrego wbiło się w jego brzuch...

- Shiren! - krzyknęła Haruna, podnosząc się z krzesła. 
- Nani? Co się stało? - spytała lazurowooka.
- Popatrz - wskazała na leżącą Midori. Z jej zamkniętych jeszcze oczy płynęły obficie słone łzy. - Nie wiem, co się dzieje! Ja...
- Nie! - twarz blondynki wykrzywiła się w grymasie. Po chwili zerwała się do pozycji siedzącej, krzycząc jedno, ważne słowo:
- LAXUS!
*
*
*
Ohayo minna! Tę specjalną notkę dedykuję dwóm osobom: Bikslowowi od Renee i Mii, ponieważ 16 grudnia obchodzi 14-ste urodzinki ;P
Impreza się szykuje, że ja nie mogę!
Co do postaci. One są narysowane, tylko że jestem taka gapa, że zgubiłam pen drive'a ze zdjęciami );
Więc zdjęcia może pojawią się w niedzielę lub w poniedziałek.

Pozdrawiam wszystkich i zapraszam do komentowania!

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział V "Przyjaciel z dzieciństwa" cz.1

                                            Wtem poczuła ostry ból głowy. Odruchowo złapała się za skronie i krzyknęła przeraźliwie. Ból nie ustępował, lecz przybrał na sile. Darła się na całe gardło, aby ktoś przybiegł jej z pomocą. Padła na kolana. Z jej oczu popłynęły łzy. Do pokoju wpadła niczym rakieta zdyszana niebieskowłosa Shiren. Tuż za nią przybiegła pozostała dwójka magów. 
- Midori! - blondwłosa ucichła i upadła na podłogę. Jej szeroko otwarte oczy patrzyły pustym wzrokiem w sufit. - Midori! Kusso! Mówiłam, żeby nie dawać jej tego pudełka.
- Ale jak ona... - zaczął przestraszony Kashiro - Ale skąd wiedziała?
- Chyba podsłuchała naszą "głośną" rozmowę - rzekła spokojnie Haruna podchodząc do leżącej dziewczyny. Sprawdziła jej puls i funkcje życiowe, po czym zamknęła jej oczy - To nic poważnego, po prostu przeżyła szok pomieszany ze strachem. Lepiej przenieśmy ją na łóżko.
Chłopak szybko wziął dziewczynę na ręce i razem z Misaki (Haruna) udali się do pokoju Midori.  Shiren nie ruszyła się na krok. Spojrzała na rzecz, która spowodowała u jej przyjaciółki wstrząs.


                                              Gdzie ona jest? Co to za miejsce? Czy to nie... Magnolia? Przecież była w Krokusie! Co jest grane? Wstała z jezdni i powoli przeszła kilka kroków. Miasto wyglądało normalnie, tylko że panowała tam pora letnia. Wszyscy mieszkańcy chodzili w koszulkach z krótkimi rękawkami i wachlowali się albo gazetą, albo czymkolwiek, bowiem temperatura była piekielnie wysoka. Jednak dziewczyna jej nie odczuwała. Pokonała kilka set metrów spoglądając na wesołych ludzi. Jej uwagę przykuła mała, chyba sześcioletnia dziewczynka. Jej krótka, zielona sukieneczka idealnie komponowała z jej równie zielonymi oczami. Miała również prawie złote włosy spięte w dwa wysokie kucyki. Była prowadzona przez rosłego mężczyznę w garniturze o czarnych jak smoła włosach i oczach. Nie była wesoła, wręcz przeciwnie. Szła smutna, wlepiając wzrok na chodnik. Midori pobiegła za nimi. Zdziwiła się, widząc ogromny budynek o lekko piramidalnym kształcie. Nad drzwiami widniał duży napis: Fairy Tail.
- Już jesteśmy - powiedział mężczyzna w garniturze - Zobacz, jaka cudna gildia.
Podniosła głowę. Nic nie powiedziała, ale zamknęła szybko oczy. Wrota ze skrzypnięciem otwarły się na oścież  i wyszedł niewielki dziadek z białymi wąsami oraz  wyraźną łysiną. Za nim dreptał trochę wyższy chłopiec o blond włosach i niebiesko-zielonych oczach. 
- Kazuya, stary przyjacielu! - przywitał ich staruszek unosząc dłoń w ich kierunku.
- Makarov! Dawno cię nie widziałem! - odparł czarnowłosy mężczyzna uśmiechając się wesoło. - Co tam u ciebie? Widzę, że Fairy Tail nieźle się trzyma. Naprawdę zadbałeś o nie.
- Nie jest najgorzej. A kim jest ta mała osóbka? - spytał, posyłając małej szeroki uśmiech. Ona szybko schowała się za towarzyszem.
- To moja córka. Jest trochę nieśmiała, więc wybaczcie. No już przywitaj się. - poprosił ją ostrym tonem. Zielonooka z ociąganiem lekko ukłoniła się, mając wzrok wbity w chodnik. - A kimże jest ten młody gentlemen?
- A to jest mój wnuk. Laxus, proszę zabierz ją na lody, a my sobie pogadamy Kazuya.
Chłopiec był wyraźnie zaciekawiony osobą małej "księżniczki". Złapał ją za rękę i pociągnął w stronę centrum miasta. Dziewczynka patrzyła zdziwiona na wesołą twarz chłopca, po czym sama zaczęła się uśmiechać...

                                                  Shiren szła do pokoju Midori, trzymając tajemniczy przedmiot w  dłoni. Solidnym kopniakiem otworzyła drewniane drzwi. Biedna blondynka leżała pod kołdrą, a przy niej siedziała na krześle brązowowłosa Haruna, mieszając jakieś zioła w kubku. Lifeas i Ryuu czuwali pod łóżkiem. Kashiro natomiast siedział na parapecie okna i leniwym wzrokiem patrzył na poczynania zielonookiej zielarki. Gdy spojrzeli na lazurowooką, przeszedł ich dreszcz. Niebieskowłosa rzuciła coś na łóżko. Były to magiczne słuchawki z wystającymi kolcami z nauszników. Zapanowała głucha cisza. Nikt się nie odzywał. Po dłuższej chwili odezwała się wściekła Shiren:
- Jak on mógł... - zacisnęła dłonie w pięści. Widać było, że ów przedmiot ją zdenerwował - Jak on mógł...
- Shiren, uspokój się. - powiedział Kashiro zeskakując z parapetu - Pewnie miał swoje powody, by jej to dać. Więc klepnij na fotelu, a ja zaraz...
- Nie mogę mu wybaczyć! - krzyknęła, łapiąc się za głowę - Co on sobie myślał?! Baka! Mógł ją przez przypadek zabić!
- Takiego typu wstrząsy nie zabijają, lecz osłabiają na jakiś czas - odparła Haruna, podnosząc lekko głowę Midori i wlewając jej do gardła wywar z kubka. Gdy skończyła, ułożyła ją z powrotem na miejsce - Tylko dlaczego był aż tak silny?
- Ponieważ się znają.- powiedziała Shiren, upadając na po bliższe krzesło - Znają się jeszcze zza czasów dzieciństwa.
- Serio? - wszyscy byli w szoku, nawet Exceed, który wyszedł z pod łóżka. Jedynie szary wilczek cicho zaskomlał i pomachał ogonem.
- Kiedy wy jeszcze nie należeliście do gildii często spotykałam go w różnych miastach. Był taki... zamyślony i nerwowy. Pogadaliśmy kilka razy.  Głównie o jego odejściu z gildii. Jak bardzo zranił mistrza i Magnolię... Ale pewnego razu opowiedział mi historię...

                                             Poczuła jak otoczenie się szybko zmienia. Dookoła jej latał zegarek, który bardzo szybko odmierzał czas. Nie widziała już dwójki roześmianych dzieciaków. Teraz widziała przestrzeń czasu, który leciał nie ubłagalnie. W końcu zatrzymał się. Zamknęła w obawie oczy. Powiew wiatru otulił jej ciało. Usłyszała szum drzew, śpiew ptaków i wodę. Powoli uchyliła powieki. Tym razem była nad wielkim jeziorem, a dokładnie pośrodku jeziora. Stała na tafli wody, nawet jej nie czuła. Zrobiła krok. Nic. Zupełnie nic. Pobiegła kilka metrów. Spodobała jej się ta zabawa. Czuła się jak wodna nimfa, tańcząca do księżcyca ( tak, była noc).  Po kilku minutach zauważyła dwie postacie, które biegły wzdłuż brzegu. Ruszyła w ich stronę. Rozpoznała ich. Była to ta sama dwójka, tyle że starsza o dobre kilka lat. Na oko trzynastoletnia dziewczyna w białej sukience do kolan ze śmiechem uciekała przed już prawie dorosłym blondynem. Ale coś się zmieniło w jego twarzy. Prawe oko przecinała mu blizna w kształcie błyskawicy... Również śmiał się. Blondwłosa dziewczyna schowała się za drzewo i troszkę wychyliła się, by sprawdzić, czy ją nadal goni. Nie widziała go. Wyszła z ukrycia i zaczęła rozglądać się dookoła. A chłopak spokojnie zaczaił się na drzewie. Wyraźnie bawiła go ta zabawa w kotka i myszkę. Cicho zeskoczył z gałęzi. Podszedł od tyłu do niej. Po chwili chwycił ją w talii i zakręcił się na pięcie. Pisnęła z zaskoczenia, ale roześmiała się serdecznie. Gdy tylko postawił ją na ziemi złapała go za rękę i poprowadziła do jeziora. Zanurzyła rękę w krystalicznie czystej wodzie i pochlapała chłopaka. Z początku zaskoczył go ten gest, ale zaraz oddał jej chlapiąc ją obiema rękami. Po wspólnej rozrywce byli cali mokrzy i uśmiechnięci. Dziewczyna delikatnie pocałowała chłopaka w policzek. Midori poczuła, że znów przenosi się w czasie...
*
*
*
Napisany rozdzialik! Trochę krótki, ale nie miałam zbytnio czasu, by go napisać. Ale skoro już napisany rozdział to oznacza rozstrzygnięcie konkursu!
Oto zwycięscy:
- Reneé Jakubowska!
- Misaki Takanashi!
- Chan Lee!
- Yasha!
Nagrodą jest dedykacja + niespodzianka, która pojawi się, kiedy Mia-chan i ja wymyślimy, kiedy wyjawić wam tajemnicę Midori :3
Kocham być taka tajemnicza :P
Co do zakładki postaci, o którą pyta się kilka osób, oznajmiam iż pojawi się za niedługo.
Wiem, że te postacie wam się mylom, ale dzisiaj akurat napisałam takie "uproszczenie" dla was.

Buziaczki :*

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozdział IV "Dlaczego taka jesteś?!"


                                      Akurat Shiren chciała iść do Midori, by spytać się, czy czegoś nie potrzebuje, gdy zauważyła wysoką postać wychodzącą z pokoju przyjaciółki.
-"N-Niemożliwe!" - pomyślała dziewczyna z przerażeniem -" Czy to..." - postać próbując cicho zamknąć drzwi nie zauważyła zbliżającego się niebezpieczeństwa. Niebieskowłosa bezszelestnie podeszła do owego chłopaka. Gdy zamierzał odejść ujrzał jej obojętną twarz. Był lekko zaskoczony.
- Co ty tu robisz? - spytała ze złością, unosząc swoją prawą dłoń, w której trzymała lodowy miecz - Czego u niej szukałeś? - nic nie odpowiedział, a odwrócił się do niej tyłem, by odejść. Lecz Shiren nie pozwoliła mu na to. Podbiegła do niego i machnęła kilka razy mieczem w jego kierunku, ale każdy zdołał ominąć. Nie atakował. Jedynie się bronił. W końcu nie wytrzymał. Zaczął uciekać.
- Nie uciekniesz mi tak szybko! - krzyknęła dotykając dłońmi posadzki. Wtem przed uciekającym pojawiła się lodowa ściana. Spojrzał na nią niewzruszony. Jego ręka powędrowała pod płaszcz. Nie czekała. Już chciała go zaatakować po raz kolejny, gdy zobaczyła, że coś do niej rzucił. Zdziwiona chwyciła "coś" rękami, na co czekała postać. Pięścią rozwaliła ścianę i uciekła. Zszokowana dziewczyna stała nadal. Musiała przyswoić sobie sytuację, jaka miała przed chwilą miejsce. Po chwili spojrzała na rzecz w dłoniach, którą okazało się tajemnicze pudełeczko niezbyt zgrabnie zwinięte szarym papierem. Na nim było napisane mocnym, wyrazistym pismem:

                                          ~Daj jej, gdy nadejdzie na to czas~

Gdy nadejdzie czas? Czyli kiedy?! Nie wiedziała. Ale natomiast wiedziała, co zrobi. Nie da tego Midori. Na sto procent! Nie da. Nie wie przecież co tam jest, a nie jest wścibską osobą. Lepiej będzie dla niej. 
"Gomen'nasai... ale nie mogę tego dla ciebie zrobić" - pomyślała smutno udając się do swojego pokoju - " Dlatego że skrzywdziłeś gildię... Nie wybaczę ci tego!"

                                        Następnego dnia blondwłosa obudziła się w dobrym humorze. Wyskoczyła z łóżka i podeszła do okna. Odsunęła zasłony pozwalając promieniom słońca wejść do pokoju. Miasto wyglądało cudownie. Mimo iż było bardzo wcześnie już słyszała dochodzące z ulicy wesołe wrzaski dzieci. Uśmiechnęła się do siebie. Tak pięknie. Cicho, miło, nikt i nic nie przeszkadza. Poczuła coś mokrego w lewej ręce. To Ryu polizał dłoń swojej pani. Pogłaskała go radośnie po jego szarym łbie.
- Cieszę się, że jesteś przy mnie - powiedziała do niego, ominęła go i udała się do łazienki. Gdy już była gotowa, wybiegła z wilkiem do recepcji. Tam już czekali na nią przyjaciele.
- Ohayo minna! - przywitała ich szczerym uśmiechem. Odpowiedzieli jej tym samym.
- To co? Idziemy? - wyrywał się Kashiro - Im wcześniej będziemy to szybciej skończymy!
- Racja. Chodźmy - rzekła Haruna i udali się do restauracji. Przez całą drogę jedli kanapki przygotowane przez Kashiro i rozmawiali wesoło, tylko Shiren nic sięnie odzywała. Midori bardzo się martwiła, w końcu znały się 3 dni, ale dla niej była już przyjaciółką jak wszyscy. Delikatnie ją puknęła w ramię. Niebieskowłosa spojrzała na nią z ukosa, ale Midori poczuła chłód bijące od niej. Trochę się przestraszyła jej postawy...
                                         W końcu dotarli do restauracji "Pod Kwitnącym Tulipanem", gdzie mieli zacząć pracować. Weszli do środka. Widać, że jeszcze nie otwarte. Rozejrzeli się wokół. Głównym motywem nie były kwiaty, jak całe miasto, tylko różne odcienie brązu i żółci (jak to brzmi XD). Okna były owalne, w połowie zakryte zasłonami. Z sufitu wisiały przepiękne lampy w kształcie kielichów kwiatów. Wszystko wyglądało mniej więcej tak:

(nie chciało mi się tego całeego opisywać, więc dodaję obrazek :) )


Przy barze ujrzeli pana Yamato rozmawiającego z jakąś młodą dziewczyną. Na widok dzieciarni uśmiechnął się szeroko. 
- Ahh, to wy! Ohayo! 
- Ohayo - przywitali się jednogłośnie. 

- Skoro musicie pracować dla mnie przez trzy dni macie obowiązek przestrzegać kilka zasad, panujących w tym budynku:

  1.  Tutaj się pracuje, a nie podrywa się dziewczyn i leżakowania.
  2.  Nie palimy papierosów i skrętów!
  3.  Nie spożywamy alkoholu w czasie pracy. 
Czy to jasne? - spytał surowym głosem, patrząc na nich wrogo, że ciarki przeszły po ich plecach.
- H-Hai! - odkrzyknęli.
- Świetnie. A teraz przydzielę wam robotę. Ty będziesz kelnerką - zwrócił się do Shiren - Ty będziesz witać gości i wskazywać im stoliki - do Haruny - Chłopak będzie barmanem - Kashiro aż podskoczył z radości ^.^ - Dla ciebie mam mopa i wiadro. Będziesz sprzątać. Gomenne, ale  innej roboty nie ma - Midori energicznie potrząsała głową.
- Nie ma sprawy - rzekła wesoło.
- Cieszę się. Niestety wilczek i kotek muszą zostać na zewnątrz - wskazał na Ryu i Lifeasa Wilk pomachał kilka razy  ogonem i złapał zębami delikatnie ogon Exceeda.
- EJ NO! Ryu! Co ty wyrabiasz? - kotek przestraszony został zabrany na ulicę przez wilka.
- A teraz możecie udać się za Ayumi do szatni, gdzie się przebierzecie. - wskazał na stojącą obok dziewczynę o jasnych włosach,ale widząc błysk w oku chłopaka szybko dodał - A ty chłopcze idziesz za mną.
Kashiro smutno pochylił głowę i poczłapał za zleceniodawcą. Dziewczyny udały się za kelnerką. 
Gdy po chwili ujrzały swoje stroje oczy Shiren i Haruny były w wielkości piłek do siatkówki. Były to pomarańczowe sukienki z fartuszkiem, ale były one bardzo krótkie!!! Ledwo zasłaniały pośladki! I to jest porządna knajpa?! Ale spokojnie. Tylko Midori miała trochę dłuższą, żółtą sukienkę. Obok znalazła mop i wiadro z wodą. Wzięła je i udała się do sali głównej zająć się swoją robotą. Pozostała dwójka jeszcze trochę ociągała się z przebraniem, lecz gdy usłyszały głosy pierwszych gości migiem ubrały się i z rumieńcami na policzkach podreptały w stronę swoich stanowisk. Stroje dziewczyn nie uszły uwagi panom, który przyszli na coś do zjedzenia. Zama widząc swoje przyjaciółki w tak skąpych strojach prawie dostał krwotoku z nosa. 


                                                 Od rozpoczęcia pracy minęło już 6 godzin. Wszyscy byli zmęczeni, ale trzymali się dzielnie. Jeszcze tylko jedna godzina! I do hotelu! Do łóżka. Gości było ponad miara. Przybyły chyba z trzy wycieczki po 30 osób każda. Do Shiren podszedł uśmiechnięty pan Yamato.
- Mam dobrą wiadomość dla was - rzekł uśmiechając się - Ponieważ tak dużo ludzi przybyło do mego lokalu i zamówiło ogrom jedzenia, a wy bardzo dobrze pracowaliście, co oznacza, że dług uregulował się!
- Cieszę się - powiedziała hardo odkładając kilka menu na blat baru - Czyli możemy kończyć?
- Jasne. Możecie już iść. Arigatou za wszystko - podziękował ładnie i odszedł do gości. Shiren westchnęła. Nadal myślała o wczorajszym spotkaniu z NIM. Zastanawiała się, czy miała przekazać blondynce tą paczkę, czy nie. Nie wiedziała. Miała mętlik w głowie. Gdy nagle spojrzała przez okno ujrzała temat swych przemyśleń. Zakapturzony mężczyzna patrzył na nią niewzruszonym wzrokiem wyciągając w jej kierunku rękę. Midori szła akurat w kierunku lazurowookiej, gdy ujrzała w jakim stanie ona jest. Zaraz znalazła się przy niej.
- Shiren, co ci jest? Co się sta... - nie dokończyła, ponieważ zobaczyła postać w kapturze. Stała jak zahipnotyzowana. Nie mogła się ruszyć. Wpatrywała się w jego czarne jak smoła oczy. W końcu można było odczytać jakieś uczucie z tamtego wzroku. Wyrażał on smutek i tęsknotę.
- Daj jej to - powiedział, po czym uciekł. Dziewczyny stały jak zamurowane. 
- K-Kto to jest? - spytała zielonooka niepewnie. Shiren nic nie powiedziała. Szybko pobiegła do szatni, przebrała się i wybiegła z restauracji. Do Midori podeszła Haruna. Ona również widziała całą sytuację. Objęła ją ramieniem i poszły do szatni. Przebierając się znów zapytała:
- Kto był?
- Ta osoba?
- N-No...
- Lepiej będzie, jeśli ci Shiren powie.
- Dlaczego nie ty? - spytała.
- Ponieważ jestem w Fairy Tail od niedawna, a Shiren zna go najlepiej - odparła brazowowłosa zamykając szafkę - A teraz chodź. 
Wyszły  z restauracji. Pod hotelem się rozstały, bo Misaki musiała coś ważnego zrobić. Ze smutkiem poszła do swojego pokoju. Kiedy chciała do niego wejść usłyszała krzyki. Migiem pobiegła ku źródłowi. Zza zakrętu zobaczyła Shiren, Kashiro i Harunę.
- Dlaczego taka jesteś?! - krzyknął jej w twarz brązowowłosy - Przecież wiesz, że to może jej przywrócić pamięć.
- Nie ufam mu! Po tym wszystkim, co zrobił gildii. Co zrobił mistrzowi. Nie wybaczyłam mu tego! 
- Ale to nie ty decydujesz o paczce - rzekła Haruna - Jest zaadresowany do Midori, więc musisz ją jej przekazać!
- Nie! Wy tego nie rozumiecie! Nie wiadomo, co w niej jest. Może jest tam coś, co przywróci jej złe wspomnienia, albo gorzej! Czy wy jesteście tacy ślepi?
- Shiren, dość! Wiemy, jak bardzo troszczysz się o nową, ale nie przesadzaj. To jest JEJ paczka i ona o niej decyduje! 
- Nie obchodzi mnie to! Nie dam jej! - zielonooka nie słuchała dalszej części kłótni. Biegła ile miała sił w nogach. Musiała być pierwsza. Musiała znać swoją przeszłość. Nie ważne, czy jest dobra czy zła. Chciała ją znać i kropka! Nie będzie o tym rozsądzać Shiren. Nie miała jej za złe. Sama by tak się zachowała na jej miejscu. Dotarła do pokoju nr 21. Weszła. Normalnie egipskie ciemności. Zapaliła światło. Pokój taki sam jak każdy. Zaczęła szukać. Szukała na szafie, pod łóżkiem, za oknem, w łazience, na komodzie, w komodzie. WSZĘDZIE! I ani śladu paczki. Wtem ujrzała plecak przyjaciółki. Nie lubiła grzebać w cudzych rzeczach, ale raz zrobi wyjątek. Nie musiała zbytnio tego robić, bo pudełko było na samym wierzchu. Poobracała je w dłoniach, po czym rozerwała papier. Czarne pudełko z czerwoną wstążką. Zawahała się. Co się stanie? Co tam może być? 
Nie wytrzymała. Otworzyła je powoli i zakryła dłonią usta. Bowiem na dnie pudełka leżały...
*
*
*
Haha! Znowu to zrobiłam XD. Możecie mnie zabić, ale wtedy nie dowiecie się, kto jest tym tajemniczym gościem, prawda :P Więc jedynie, co możecie zrobić to grozić (ale rymy :D ) 
Jednak ci, którzy jeszcze chcą brać udział w konkursie to macie czas do V rozdziału.

Buziaczki :*