Zegar zatrzymał się. Pod stopami poczuła bardzo zimne podłoże. Otworzyła oczy i zdziwiła się. Była w jakimś ciemnym pomieszczeniu z jednym, otwartym oknem. Po podłodze walały się jakieś stare szmaty i kości. Przestraszyła się. Gdzie ona jest? Co to za miejsce? Dlaczego jest tutaj tak ponuro? Usłyszała jakieś skrobanie za oknem. Podbiegła do niego, wychyliła się i spojrzała w dół. O mało nie wypadła z niego. Zobaczyła tego samego chłopaka z blizną w kształcie błyskawicy. Wdrapywał się na wieżę (jak się okazało), gdzie była blondwłosa. Cofnęła się i schowała się w ciemnym kącie pokoju. Nie wiedziała, czy jest iluzją czy człowiekiem. Lepiej nie ryzykować. Był blisko. Bardzo blisko. w końcu wszedł do środka. Wstrzymała oddech. Nie zauważył jej. Skierował się w kierunku drzwi, które zaraz potem wywarzył jednym, solidnym kopniakiem. Stare, drewniane drzwi uderzyły z hukiem o posadzkę. Chłopak szybko zbiegł po schodach, a zanim ruszyła dziewczyna. Znaleźli się na drugim piętrze budynku. Laxus nie zatrzymywał się ani na chwilę. Z determinacją biegł przed siebie. W długim korytarzu słyszeć było głośnie stąpanie po ziemi, przyspieszone oddechy i bicia serc. Na jego końcu znajdowały się okute, żelazne drzwi. Również je wywarzył, używając całej swojej siły. Wszedł do środka.
Cały pokój pomalowany szkarłatem wyglądał przerażająco. Na ścianach wisiały kajdany, łańcuchu i rozmaita broń: od sztyletów po ładunki wybuchowe (XD). Po środku tej masakry stało krzesło, do którego był ktoś przypięty. Jej głowa wisiała bezwładnie...
Blondyn szybko podszedł do owej osoby i uwolnił od raniących nadgarstki i kostki kajdan.
- L-Laxus-san... - powiedziała cicho unosząc głowę. Teraz Midori mogła w niej rozpoznać dziewczynę z poprzednich "wizji". Była cała poraniona, poobijana, a z jej kącika ust płynęła stróżka krwi. Jej sukienka była cała w strzępach. Z wysiłkiem uśmiechnęła się.
- Już jestem. Nie bój się - odparł, biorąc ją na ręce - Wszystko będzie dobrze. Zabieram cię z tąd. Nie będziesz już więcej odczuwać tutaj cierpienia.
- Laxus-san... A co z Ryu? - spytała zmartwionym głosem.
- Nie martw się. Przybiegł do gildii cały roztrzęsiony i przerażony, ale to dzielny wilk. Od razu zajęła się nim Mirajane i Erza.
- Arigatou... Arigatou! - wyszeptała ze łzami w oczach, tuląc się bardziej do chłopaka. On przycisnął ją mocniej do siebie, po czym szybko udał się w kierunku schodów, prowadzących na dół. Przeniknął przez ciało Midori, która stała w drzwiach. Jest jednak duchem. Czyli może spokojnie biec obok nich.
Po kilku minutach byli na dziedzińcu zamkowym, gdzie czekały na nich jakieś trzy postacie. Pierwszy był ubrany jak rycerz, a wokół niego latały "lalki wodoo". Kolejną osobą okazała się brązowowłosa dziewczyna w okularach, która wachlowała się dużym wachlarzem.
Ostatnim okazał się poważny, zielonowłosy chłopak ze szpadą w prawej dłoni. Rysował jakieś nieznane Midori znaki w powietrzu.
- Raijinshu... - szepnęła cicho dziewczyna na rękach niebieskookiego.
- A wy co tu robicie? - spytał lekko zdenerwowany Laxus.
- Myślałeś, że pozwolimy ci iść samemu? Nic z tego - powiedział rycerzyk, wystawiając długi język z czarnym znakiem Fairy Tail.
- Jesteśmy drużyną, a drużyna trzyma się razem! - poparła kolegę "okularnica".
- Wy nic nie rozumiecie! To niebezpieczne!
- Nie takie rzeczy robiliśmy - odparł rycerzyk uśmiechając się szeroko - To co? Zmywamy się? Coś łatwo.
- Musiałeś to wykrakać? - rzekł zielonowłosy, wskazując szpadą na mury zamkowe - Wykryli nas.
Rzeczywiście, uzbrojeni w kusze i łuki żołnierze okrążyli grupkę...
Shiren siedziała wygodnie na fotelu, kończąc opowiadać historię. Zszokowany Kashiro aż usiadł na dywanie z wrażenia, a Haruna co chwila zerkała na leżącą w łóżku nieprzytomną blondynę z lekkim strachem. Lifeas usadowił się na ramieniu swojej partnerki. Tylko wilk nadal leżał pod łóżkiem, machając smutno ogonem.
- To wszystko, co mi powiedział - zakończyła niebieskowłosa, oglądając ze znużeniem swoje paznokcie.
- Czyli... To oznacza,że... - zaczął brązowowłosy, ale nie dokończył. Nie mieściła mu się w głowie taka myśl.
- Tak. - przytaknęła zielarka, patrząc nadal na Midori - Ona jest...
Żołnierze otoczyli ich ze wszystkich stron. Napieli cięciwy gotowi je w każdej chwili puścić. Nie przypuszczali ataku ze strony drużyna Laxusa. Midori bardzo chciała im pomóc, ale nie mogła. Była tylko iluzją. Nie ocaliłaby ich. Wtem rycerzyk powiedział coś, co zaskoczyło wszystkich:
- A już myślałem, że pójdzie gładko, ale skoro oni się napatoczyli nie zaszkodzi się zabawić, co nie dzieciaczki?
- Zabawić - krzyknęły lalki, które ruszyły w stronę żołnierzy - Zabawić!
- Pokażcie nam, na co was stać! - krzyknął wesoło chłopak, uśmiechając się. Na jego polecenie kukiełki zaczęły strzelać zielonymi pociskami. Przerażeni mężczyźni uciekli w popłochu.
Jednak większa część z nich została i zaczęła strzelać w kierunku pozostałych wrogów z Fairy Tail. Ale zdziwili się, gdy spostrzegli, że każdy ich atak został wyparty przez barierę z run.
- Nikt nie przebije mojej bariery - powiedział złowrogo zielonowłosy.
- To może teraz moja kolej - rzekła brązowowłosa. Uaktywniła skrzydła wróżki i wzbiła się w powietrze. Poprawiła swoje okulary, uśmiechając się złowieszczo. Z jej ciała wydobył się złoty pył. Gdy miała go już wystarczająco dużo krzyknęła - Wróżkowy Karabin Maszynowy: Leprechaun!
Wtem pył zmienił się w świetliste igły, które pomknęły w stronę żołnierzy.
(dla pewności - nie było tam Erzy!)
Drużyna zaczęła wygrywać. Większość batalionu żołnierzy została pozbawiona przytomności, część uciekła, a inna jeszcze walczyła.
Nagle wszyscy usłyszeli pojedyncze klaśnięcia. Spojrzeli w stronę wydobywającego się odgłosu. Przy głównej bramie stał starszy już mężczyzna w garniturze.
- Brawo, Dreyar - rzekł uśmiechając się lekko - Wiedziałem, że przyjdziesz, ale na próżno twoje starania. Oddaj mi moją córkę, a puszczę was wolno.
- Nigdy! - krzyknął zdenerwowany Laxus - Nie oddam ci jej! Nie pozwolę, byś dalej ją krzywdził!
- L-Laxus... - blondwłosa dziewczyna spojrzała na niego. Jego twarz wyrażała wszystkie kryjące się w nim emocje: wściekłość, determinacja, troska, miłość... - Gomen'nasai, ale musisz mi pozwolić odejść.
- N-NANDE?! - spytał zszokowany.
- On jest zbyt potężny. Nie wygracie z nim. Zabije was bez wahania, a ja nie chcę byście zginęli! - popłakała się na nowo. Czuł, jak jej słonawe łzy wnikają w jego koszule. Przytulił ją bardziej do siebie, prawie ją dusząc.
- Nie zginiemy, wygramy... tylko uwierz.
- Laxus- san... Gomenne! - poczuł, jak coś ostrego wbiło się w jego brzuch...
- Shiren! - krzyknęła Haruna, podnosząc się z krzesła.
- Nani? Co się stało? - spytała lazurowooka.
- Popatrz - wskazała na leżącą Midori. Z jej zamkniętych jeszcze oczy płynęły obficie słone łzy. - Nie wiem, co się dzieje! Ja...
- Nie! - twarz blondynki wykrzywiła się w grymasie. Po chwili zerwała się do pozycji siedzącej, krzycząc jedno, ważne słowo:
- LAXUS!
*
*
*
Ohayo minna! Tę specjalną notkę dedykuję dwóm osobom: Bikslowowi od Renee i Mii, ponieważ 16 grudnia obchodzi 14-ste urodzinki ;P
Impreza się szykuje, że ja nie mogę!
Co do postaci. One są narysowane, tylko że jestem taka gapa, że zgubiłam pen drive'a ze zdjęciami );
Więc zdjęcia może pojawią się w niedzielę lub w poniedziałek.
Pozdrawiam wszystkich i zapraszam do komentowania!