piątek, 16 listopada 2012

Rozdział I "Nieoczekiwane spotkanie"

                    Był ciepły, jesienny zmierzch X791 r. Las niedaleko miasta Magnolia wyglądał bardzo zjawiskowo. Mienił się różnorodnymi kolorami liści, które tańczyły razem z wiatrem. Słońce już znikało poza horyzontem oświetlając duże kłęby chmur zbierające się nad miastem. Niebo zaczęło przybierać bardziej granatowy kolor od wschodu, dając do zrozumienia, że zbliża się pora nocy. Przez leśne ostępy przedzierały się dwie postacie. Jedna z nich to była dziewczyna średniego wzrostu. Od razu w oczy rzucały się jej włosy. Niebieskie z fioletowo-czarnymi końcówkami sięgające do ramion.Lazurowe oczy z ukośnymi źrenicami były wbite w ziemię. Miała zarzucony na siebie niedbale czarny płaszcz, zasłaniający całe jej ciało. Drugą postacią okazał się mały, fioletowy kot o przeraźliwie czerwonych oczach. Wyglądał tak, jakby rozmyślał nad czymś przez dłuższy czas. Spojrzał w niebo. Jeszcze kilka słabych promieni słońca przedzierało się przez obłoki chmur. Westchnął cicho i przeniósł wzrok na towarzyszkę.
- Nie martw się, Lifeas - rzekła nadal mając wzrok wbity w ścieżkę, po której szli.- Jakoś się wszystko ułoży. Życie toczy się w swoim tempie i trzeba za nim nadążyć. Więc ogon do góry! 
- Skąd to wiesz? - spytał patrząc się na nią swoim szklanym spojrzeniem - Przecież...
- Czuję to. Że nasza przyszłość będzie zupełnie inna, niż przeszłość. Trzeba tyko nie oglądać się za siebie. I nie gap się na mnie w taki sposób! Uśmiechnij się - posłała mu swój uśmiech ukazując białe zęby z parą kłów. Po chwili Lifeas uczynił to samo - No widzisz? Od razu inaczej wyglądasz. Tak bardziej radośnie. I właśnie takiego cię lubię.
- Shiren. A co by się stało, gdyby...
- Proszę cię. Zakończmy ten temat. To koniec. Rozumiesz?
- Hai!
- No. To dobrze...! - nagle zza krzaków wyskoczyło coś dużego i szarego. Lifeas w jednej chwili znalazł się za skośnooką, mając tylko wystawiony łebek i  trzęsąc się niemiłosiernie ze strachu. Shiren tylko stała wpatrzona w ową istotę. Był to bowiem  wielki, srebrnoszary wilk o nienaturalnie  jaskrawych oczach. Z pyska zaopatrzonego w ostre zęby wydobył się nieprzyjemny charkot. Kot pisnął z przerażenia i całkowicie zniknął za dziewczyną. Ona ani nie drgnęła, jednak po chwili rzekła do przyjaciela:
- No już, spokojnie. Nie zrobi nam krzywdy.
- S-Skąd... - głos kotka drżał.
- Widzę to w jego oczach - odparła. Wilk zaczął niecierpliwie kręcić się w kółko, aż w końcu zniknął znowu w krzakach. Niebieskowłosa ruszyła biegiem za nim.
- Oy! Shiren! Dokąd idziesz? - krzyknął kotek widząc oddalającą się towarzyszkę. Nie odpowiedziała, tylko przyspieszyła. Czuła słaby zapach czyjegoś ciała. Usłyszała zbliżające się słabe bicie serca. Ludzkiego serca. Była niedaleko. Jeszcze bardziej przyspieszyła, doganiając wilka.
                         Po chwili znaleźli się na otwartej przestrzeni. Wszędzie rosła wysoka trawa, która sięgała jej do pasa. Wilk ruszył przed siebie. Dziewczyna ruszyła za nim na środek polany, gdzie stało stare, spróchniałe drzewo. Zwierzę podbiegło pod pień, gdzie leżała npostać . Szturchnął ją w ramię i przy braku reakcji z jej strony zaskomlał żałośnie. Shiren podeszła powoli do nich i odwróciła tego, kogoś w swoją stronę. Była to jasnowłosa dziewczyna, ubrana w skąpą sukienkę (jeśli można tę szmatę nazwać ubraniem) Na całym jej ciele widniały siniaki i rany cięte, jakby ktoś ciął ją bez przerwy. Nie mogła zbytnio przyjrzeć się jej dokładnie, miała za mało czasu. Puls bowiem tej osoby zanikał. Powoli i ostrożnie wzięła ją sobie na plecy i udała się w stronę powrotną. Na skraju lasu spotkała swojego przyjaciela.
- Shiren! - krzyknął, widząc, kogo nosi na plecach - Co jej jest?
- Nie wiem, Lefi - odparła, nie zatrzymując się - Ale mamy bardzo mało czasu. Szybko! Leć do gildii i przywołaj Wendy! Migiem!
- Hai! - odkrzyknął. Aktywował swoje białe skrzydła i odleciał. Ona tymczasem ruszyła biegiem na północ.

                           * Znowu otaczała ją ciemność. Nicość. Była tam sama. Znowu. Dlaczego ona żyje? Dlaczego nie umarła? A może umarła? Czyżby nie uciekała? Poobijana, pokaleczona? Przed TYM. Znowu usłyszała wołanie:
- Okami! Okami! Okami!
Wołanie nasilało się z każdą chwilą. W końcu wyłoniła się jakaś postać. Ta sama postać. 
- Okami! Okami! Okami!
Poczuła ciepło, płynące od niej. Zaczęła iść w jej kierunku.
- Kim jesteś? - spytała. Postać odwróciła się do niej plecami. Chciała iść. - POCZEKAJ! POMÓŻ MI! - krzyknęła, gdy w tej samej chwili błyskawica uderzyła w ową postać powodując  zbudzenie się ze snu...*

                              Powolutku otworzyła oczy. Z początku nie mogła przyzwyczaić do panującej w pomieszczeniu jasności, więc zamknęła je szybko. Usłyszała, jak ktoś wchodzi do pokoju. Szuranie krzesłem. Położenie czegoś na stoiku obok łóżka, gdzie leżała. Bała się. Jeśli to...
Z powrotem uchyliła powieki ukazując światu swoje jaskrawe, zielone tęczówki. 
- Widzę, że masz się już lepiej. - spojrzała na osobę, która siedziała na taborecie przy jej łóżku. Charakterystyczną cechą jej były niebieskie włosy z kolorowymi pasemkami i jasnoniebieskie oczy - Jak się czujesz?
- D-Dobrze, arigatou. - odparła z lękiem - Kim ty jesteś?
- Nazywam się Shiren... znalazłam cię wczoraj w lesie...
- W lesie? Dlaczego tam?
- Co, dlaczego tam?
Blondwłosa zamilkła. Usiadła na łóżku i cicho syknęła. Dopiero teraz zauważyła bandaże, zasłaniające prawie całe  jej ciało. W niektórych miejscach jeszcze widniała krew.
-  Co mi się stało? - spytała podnosząc głowę.
- Myślałam, że to ty mi powiesz - Shiren podniosła się ze swojego miejsca - Jak będziesz się lepiej czuła, zejdź na dół. Musisz pogadać z moim mistrzem.
- M-Mistrzem?
- Tak, tylko się ubierz. Szmaty, które miałaś na sobie były do wyrzucenia, więc na razie musisz chodzić w tym - otwarła najbliższą szufladę, wyjęła z niej zielonożółtą sukienkę i rzuciła w jej stronę - Czekam na dole.- dodała i wyszła z pokoju. Zielonooka podniosła sukienkę. Przyjrzała się jej uważnie. Nawet ładna. Szybko ją ubrała i spojrzała na siebie w lustrze. Pasowała idealnie. Sięgała jej do kolan, miała długie rękawy i duży dekolt. Po chwili poczęła szukać jakiegoś obuwia, ale nie znalazła. W końcu postanowiła iść bez butów. Nacisnęła klamkę i zeszła na dół.
*
*
*
Ohayo Minna! To jest mój drugi blog na temat Fairy Tail, troszkę podobny do tego pierwszego, tyle że pojawią się nowe postacie. Mam nadzieję, że wam przypadnie do gustu.

Sunna i Mia :)

5 komentarzy:

  1. No, to przeczytałam i ocenię...
    Krótkie ~ !
    Ale ciekawe :3
    No i nowe postacie, to będzie ciekawie... Więc piszcie szybciutko, żebym mogła dowiedzieć się, co będzie dalej i kto jest kim, z kim i gdzie :3
    ~Reneé

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy rozdział ciekawy, nowe postacie również interesujące, mam nadzieję, że wkrótce dowiem się o nich coś więcej :) Pozdrawiam i zapraszam również do siebie, tymczasem oczywiście dodaję do linków ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No................ Muszę nadrobić zaległości, więc wzięłam się za twojego bloga i muszę powiedzieć, że bardzo miło mnie zaskoczyłaś. Trochę krótkie, ale na wysokim poziomie pod względem technicznym. Akcja dość mało wyjaśnia i jest nom... szybka, lecz podoba mi się to i zostaję na dłużej, zwłaszcza, że mam twój blog w obserwowanych. Lecę przeczytać kolejną notkę!
    Podoba mi się sam tytuł-uwielbiam smoki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Noo super czytałam poprzedni blog i sądze że nowe postacie mam nadzieje że będzie Natsu:-P

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj :D Mogłabyś mi podać tytuł piosenki, która leci z twojej playlisty - ta pierwsza

    OdpowiedzUsuń